wtorek, 12 lipca 2011

...

Teoretycznie wróciłam, ale i tak mnie nie będzie. jutro szykuje sie niezły maras. i to totalny.
od rana muszę iść do babci, pomóc jej, iść do sklepu i spędzić całe popołudnie z tym Diabełkiem <3. Jezu. chyba tam nie wyrobie i powieszę go. to będzie trudne ogarnąć ten burdel pozostawiony tam po dzisiaj. totalna porażka intelektualna.
rano zdążyłam pójść z babcią na zakupy, pomóc jej przy obiedzie i iść do Adzika. Jezu! hahaha. miała takie nerwy. nie wiem, ja bym tą babe rozniosła. pokazałam jej kostium i tarzałyśmy się po podłodze ze śmiechu. totalny rozpiździaj. nie wiem jak jutro zniosę psychicznie. obadomy.



NAUCZYŁAM SIĘ PŁAKAĆ W MYŚLACH, TAM NIE MUSZĘ SIE NIKOMU TŁUMACZYĆ.

Brak komentarzy: