czwartek, 30 czerwca 2011

...

nie chciało mi się pisać. nie wiem czemu, może przez pogode?
nie wiem. ostatnio obejrzałam 4,5 sezonu Skinsów. kocham ich. po prostu.
nie wiem, kurde. boje sie tego roku szkolnego.

wchodzę sobie na Czantorie, a tu telefon mi dzwoni! a ja taki zgon, jak wyświetlił mi sie numer od Łukasza. jaki zgon miałam . tak ręce mi się trzęsły! ale odebrałam. jezu! doszłam do wniosku, że tęsknie za nimi ! i to tak mega ; x.
kurde, ja ich kocham,!

czwartek, 16 czerwca 2011

...

nie pisałam .. nie chciałam. nie umiałam. nie umiałam się zebrać w sobie, żeby wyklikać te 100 słów. albo i więcej. wiem,. zjebałam wczoraj. przepraszam. przepraszam, że żyje. Że muszę być taka wredna. taka jaka jestem. inna nie umiem być..


dzisiaj było śmiechowo. w pewnym sensie. nie miałam treningu. czyli miałam na 8.25. na gegrze był sprawdzian. na 2 rok już. jedyna jak nic. na bioli nic nie robiłam. na niemieckim pani sie zlitowała, zrobiła nam "wolną lekcje". było śmiesznie. szukałam z Nacią sera w pączku! i był tam gdzie ja ugryzłam hahah. na basenie nikt nie pływał i pan (nasz wychowawca) wziął nas na dwór. zaraz na początku zawołała mnie i Michała pani z polskiego na próbe. tak jakby wbiegałam po schodach i Michał mi powiedział " nie biegnij tak, bo sie przewrócisz" i chwycił mnie za kostke i bym sie wywaliła. na próbie nie ogarniuałam, Nicol sie ztego powodu śmiała. 30. 08. i 31. 08 od 10.00 mam zarezerwowane. próby. jezu. w każdym razie na angielskim popsuł mi się humor. i słuchałam starej playlisty. miłe to było. i na tym lekcje sie skończyły. nie poszłam na religie. i poszłam z Adą. reszta nie ważna...

sobota, 11 czerwca 2011

...

Nie chce mi sie udawać tego wszystkiego. tego, jak jest. wolę być szczera i bezlitosna, niż miła z zakłamana. pamiętasz? zjadłam gołąbki i słucham Słonia. powinnam być w górach, ale mam katar i gardło mi wysiada. dla jednych to dobrze. w końcu się zamknę, jak strace głos. nikt nie będzie się zmuszał, żeby mnie słuchać. przepraszam.

wtorek, 7 czerwca 2011

...

teraz powinnam napisać kolejne bzdety. ale już mi się nie chce. miałam poukładanie wszystko w głowie, a okazało się, że nie jest tak do końca. miałam mniej więcej wszystko ułożone, żeby tu to napisać. ale nie chce mi się.
więc dzisiaj po lekcjach wręcz wybiegłam ze szkoły. jezu. zjadałam i pobiegłam do domu się przebrać. jechałam na ogródek. hahah. mam takie brudne nogi, że nie wiem czy domyje. Jutro robimy generalny remont. ogródek trochę jest zarośnięty. i dzisiaj chwyciłam w rękę pokrzywę ; (. myślałam, że zrobie w gacie jak mnie zaczęła ręka parzyć. hahah.
dzisiaj mam dobry humor. jutro też będę miała. cześć.


marylin-monroe

poniedziałek, 6 czerwca 2011

...

może rok temu wybaczyłabym ci to co napisałeś. to na plastyce. twoją ostatnią wypowiedź, którą Nacia nie chciała mi oddać. myślała, że moje małe serduszko zakopane pod warstwą kamieni i lodu pęknie. ale okazało się to tylko jej troską. pamiętasz, jak zaczęłam się śmiać po przeczytaniu? wtedy straciłeś wszystko, o co chcesz teraz walczyć. od tego poniedziałku jesteś na dnie. a dzisiaj mija tydzień jak przegrałeś. pokazałam nogi, trochę ciała i od razu przyleciałeś przepraszać? jesteś tylko marnym hipokrytą. ja patrzę tylko na wygląd? właśnie widać, jak patrzysz na charakter. jakby ci na mnie zależało, to nie napisałbyś takich okropnych słów.

teraz trzeźwo myślę. chcę to zakończyć, zanim zrobię coś czego będę żałowała. tak jak mówiłam Nacia ma wielkie oczy czytając moje durne wypociny sprzed około 2 godzin. nie chcę was zanudzać. maluję paznokcie i właśnie dochodzi do mnie to, że będę zdawała na stopnie seniora. jaram się tym. szczerze. w grudniu będę miała już walki. jejku.
nie chodzi mi o wielką libacje alkoholową. bardziej o troche piwa. nawet nie 0.33l. no dobra. zaczynam siebie nie poznawać. zmieniłam się od tego okropnego piątku. Naci się wszystko ułoży. gorzej ze mną. wszystko się zmieniło. na gorsze. i to mnie nie boli. pieprze to. w końcu przez ten cały czas byłam szczęśliwa. potem pojawił się on. i zjebał moje ułożone, poukładanie, poszufladkowane (czy jak kto woli) życie. ale w końcu nie możemy się poddać. i codziennie zakładać maskę. sztuczną maskę. głupią uśmiechniętą maskę. jeśli mam być obiektywna to wolałabym cofnąć czas i nie zaczynać tego.. być szczęśliwą. Śmiesznie jest to, że piszę do niego. teraz. co notkę. to u góry. ale czuję sie lepiej. lżej mi na sercu. bo nigdy nie powiedziałabym mu tego wprost. to dziwne. może i jestem bezlitosna i najbliższe osoby ranę, ale mam na tyle serca, aby nie mówić tego prosto w oczy. nie chcę sprawiać mu przykrości jaką ja miała, kiedy potraktował mnie jak zwykłą gównianą zabawkę, zrobioną przez takiego małego pierdolonego chińczyka, tymi małymi, żółtymi, jebanymi rączkami. ale z jednym defektem. UCZUCIAMI. wbrew pozorom je mam, tylko niektórzy o tym zapomnieli. ale ja takiego czegoś nie wybaczam. wiem,. że praktycznie nikt tego nie czyta - dziennie czyta bloga około 2-3 osoby. ale miło, że ktoś to czyta. chociaż powinnam pisać takie rzeczy w zeszycie. pamiętniku. ale nie chce mi się bazgrać piórem po kartkach. bo zeszyty kiedyś zaginą. zapomnimy o nich. a bloga jednak zawsze się znajdzie.


...

zaczyna to robić się robić chore. czy nie możesz po prostu odpuścić? nie widzisz, że między nami nic nie było? I NIE BĘDZIE? chore. po prostu.

buhahaha. pytania Naci mnie powalają na kolana. ale co ja bym bez niej zrobiła? Czy ja coś z Michałem? niee. jest dla mnie jak starszy brat (pomijając fakt, że jesteśmy w tym samym wieku XD). kocham go jak brata. Bartosza też kocham. chociaż dzisiaj to było trochę dziwne. na polskim. powiedział mi, że jestem jedną z najpogodniejszych dziewczyn w klasie. ale ostatnio nie zasługuję na takie miano przez tego kretyna. Wszystkich kocham, ale na mój głupiutki sposób. miło, że ten idiota myśli, że robie sobie nadziej, że z nim będę. ale nie robie. bo nie chce z nim mieć bliższych.. no nie wiem. nie umiem znaleźć słowa. nie chcę psuć tej znajomości. o, tak to powiem. a poza tym nic takiego do niego nie czułam. i nie będę. ale kij. nawet, kiedy moża powiedzieć "miałam być" nie robiłam sobie nadziei. po prostu wiedziałam, że on to zjebie. po prostu pięknie to spierdoli. i miałam rację. ale uczymy się na błędach. nie na cudzych. na swoich. wiem, że nie powinnam publikować takich refleksji na temat mojego żałosnego życia, ale nie chcę o tym milczeć. mogłabym powiedzieć to każdej osobie którą spotkam. jakim jest draniem. ja to sprierdolił, jak chce mnie przeprosić, a dobrze wie, że nie będę go słuchała. nie da się zapalić zapałki 2 razy. nie wchodzi się też 2 razy do tej samej rzeki. ale on chyba o tym nie wie. nie obchodzi mnie to. chcę zacząć wszystko od nowa, ale to będzie dopiero pod koniec lipca - kiedy mnie nie będzie. będę w Bułgarii. będę wyrywać dupy nie patrząc na konsekwencje. z miłą chęcią napiłabym się czegoś mocniejszego. Nacia jak to przeczyta będzie miała wielkie oczy. Ja i pić? niemożliwe. a jednak. czasami trzeba poznać ludzi z tej drugiej strony. gorszej. bo wtedy wiemy, jakimi ludźmi są osoby, które uważaliśmy za ideały, za wzorce. ale czasem nie warto. czasem jesteśmy rozgoryczeni takim faktem. muszę iść na trening ; x .

niedziela, 5 czerwca 2011

...

nie wiem co pisać. brakuje mi słów.
dzisiejszy dzień będzie nudny. chyba, że coś się wydarzy w esemeskach hahah.




sobota, 4 czerwca 2011

..

super. wszyscy mnie dzisiaj olali. ale chociaż pokaz się udał. cieszę się, że chociaż w części. było super. szkoda, że nie ma go nagranego. podobno nasza walka z Żanetą była dość przekonująca i było w końcu słychać nasze ruchy. było mega. po południu na ogródek. też było fajnie. pomimo faktu, że nie umiałam domyć nóg. ale to chyba nie istotne. chyba. bo kogo by obchodziły moje nogi? dobra. zaczynam robić z siebie histeryczkę. ale nie chcę taka być. ukrywać emocji. jak ktoś mnie wkurwi to będę wkurwiona. jak będę smutna to będę smutna. mam w dupie to, czy ktoś będzie miał jakiś problem do tego. nie chce mi się nic. idę.





druga szansa ? a potrafisz zapalić jedną zapałkę dwa razy ?