sobota, 27 sierpnia 2011

A teraz na poważnie. Ile dałbyś za tamte chwile?

Łał.
Dzień jak co dzień. Wstałam wyjątkowo o 11:30, a zanim ogarnęłam to coś na mojej głowie, minęła 12. Później pojechałam na ogródek. Było tyle słońca, prawie nie padało, a dalej jestem blada jak sufit. To jakiś koszmar, ale gdybym miała oglądać sie w lustrze z "rumieńcami" przez 2 dni, to dziękuje.
Szłam z psem na spacer. To było dziwne. Nagle zaczęłam biec, ciągnąc za sobą Maksa. To było dosyć dziwne. Nagle bałam się każdego cienia, ruchu siatki z rusztowań. Poczułam przypływ paniki. Zatrzymałam się dopiero, kiedy zauważyłam, że w sklepie jest jasno i są tam ludzie. Później znowu zaczęłam uciekać. Nie wiem przed kim uciekałam. Może przed sobą i rzeczywistością.
Przyjechałam totalnie padnięta. Miło konwersuję z Lusią i Olą, słucham Bad Meets Evil i cieszę się jak głupia. To dziwne. Ale świat jest dziki. Ja nie jestem.

Brak komentarzy: