czwartek, 21 lipca 2011

a może przez cały czas nie byłam sobą?


dzisiajszy dzień totalnie hardkorowy, (przepraszam za błędy, ale pisze na szybko.) nie wiem nawet jak mam na imie.
totalny maras. miła pogawędka z Pawłem. nie.

jestem spakowana, walcze z getrami (który genialny idiota wyprodukował getry bez metki z tyłu?), ale dobrze jest. jest godzina 22.56, za jakieś pół godziny (max. 45 min) przyjeżdża Ciocia z Wujkiem no i Patryk z Olą. hahaha, totalny maras.
w każdym razie jest tu troche chaotycznie i być może jest to przedostatnia notatka na tym blogu. nie wiem. w każdym razie człowiek uczy się przez całe życie.
byłam pewna, że będzie 5 młodzieży XD, a tu sie okazuje, że 6 ! nawet nie wiedziałam i nie wiem czy śmiać się czy płakać. zaraz mnie ochrzanią, że tak głośno klikam, ale kij. musze napisać. wypadałoby przed wyjazdem, no nie?

22:59. Marcia.

niedziela, 17 lipca 2011

...

totalny kicz. jesteś pro. po prostu pro.
dzisiejszy dzień mnie totalnie rozwalił na części pierwsze i nie wiem od czego powinnam zacząć. ale nie będę o tym mówić. nie tu. niektórzy z mojego otoczenia wiedzą o mnie za dużo. znaczy się, sądzą, że wiedzą o mnie dużo. a wiedzą mało, bardzo mało. ale to i tak za dużo.

ale tak poza tematem. ostatnio znalazłam kredki! i rysuję. może nie są to duże obrazki. nie są też jakieś kreatywne, ale mają drugie dno. jak dla co poniektórych. nie mam zdjęć. będą dopiero jak wrócę.

jest 23:05 idę słuchać Adele i zajadać się karmelową Milką.

czwartek, 14 lipca 2011

...

totalny maras! hahah . po dzisiejszym mam dość XD.
nie ogarniam tego cyrku u Adzika, ale było śmiesznie. totalnie, obłędnie.
jutro idziemy do "naszego" sklepu i być może do PEPCO. Dawno tam nie biegałam z kosmetykami między regałami. ogólnie po sprawdzeniu aktualnej gazetki, nie jestem zachwycona nowościami, ale są korali po 2,99(?). zobaczymy, czy coś upolujemy. ;)
U Adzika doszłyśmy do wniosku, że jesteśmy mega, bo kupiłyśmy tusze do rzęs o prawie połowe tańsze! (niż w sklepie internetowym, ale to już nie ważne, chyba, nie?)
Jutro będzie mega <3.

środa, 13 lipca 2011

...

to chore. zaraz ide do babci. mam popsuty humor. totalnie. ten demot mówi o mojej sytuacji. AMEN.
nie ma to jak irytować ludzi z rana. po co oni tą trawe koszą?! i jeszcze tak cholernie brzęczą. brr..

wtorek, 12 lipca 2011

...

Teoretycznie wróciłam, ale i tak mnie nie będzie. jutro szykuje sie niezły maras. i to totalny.
od rana muszę iść do babci, pomóc jej, iść do sklepu i spędzić całe popołudnie z tym Diabełkiem <3. Jezu. chyba tam nie wyrobie i powieszę go. to będzie trudne ogarnąć ten burdel pozostawiony tam po dzisiaj. totalna porażka intelektualna.
rano zdążyłam pójść z babcią na zakupy, pomóc jej przy obiedzie i iść do Adzika. Jezu! hahaha. miała takie nerwy. nie wiem, ja bym tą babe rozniosła. pokazałam jej kostium i tarzałyśmy się po podłodze ze śmiechu. totalny rozpiździaj. nie wiem jak jutro zniosę psychicznie. obadomy.



NAUCZYŁAM SIĘ PŁAKAĆ W MYŚLACH, TAM NIE MUSZĘ SIE NIKOMU TŁUMACZYĆ.

...

mój humor przekracza wszelkie granice. jeszcze raz, i chyba zrobie harakiri. słucham Hey i nic mi sie nie chce.
nie wiem czy to normalne, zarzucać samotność? skąd druga osoba może wiedzieć, w jakim jest stanie, jak się czuje. bezsensu.

dzisiejszy dzień (a raczej poranek) może z Adą, a jak nie, to posiedzę sama w domu. co mi tam. i tak się przwyczaiłam. w każdym razie idę prostować włosy, malować i w końcu ubrać. amen.

poniedziałek, 11 lipca 2011

...

nie to, że jest mi przykro. nie. nigdy mi nie było, wiesz?
tylko po co to wszystko? wystarczy napisać, że nie. wystarczy. ale ty nie rozumiesz?


widziałam cię.

czwartek, 7 lipca 2011

...

miło. super. słodko!

Rzęsa + rolki = NIGDY WIĘCEJ! (czyt. moje biodro)
jutro rano targ, po południu ogródek.
chcę mieć do końca wakacji spokój. od nich.

i wiecie co? ciesze sie! ciesze sie, że nie popełniłam tego błędu. cieszę się, że nie musiałam się z nim męczyć. życie jest za krótkie, żeby od początku go marnować, zaklinaniem jego.

i.. nie będę miała już czasu. tak. nie chcę mieć czasu. muszę dokończyć Kinga, jechać po Drakule od Stokera. kupiłam sobie "Kuszoną', ale chcę zostawić ją na wyjazd (przeczytałam około 6 rozdziałów)

widziałam cię.

środa, 6 lipca 2011

...

ciup. dzisiaj musiałam wcześniej wstać. byłam na zakupach. może ja sobie kupiłam tylko buty, ale jest dobrze. zahaczyłyśmy z mamą o AKS i tam kupiłam nowy (kolejny) lakier i błyszczyk. może z tego drugiego nie jestem za bardzo zadowolona, bo on tak jakby nie chciał lecieć. ale nie ważne. jest dobrze. mam pełno zdjęć ubrań, które kupiłam od początku wakacji i tych, które kupiłam w tamtym roku.













Dzisiaj byłam umówiona z Nacią, ale nie wypaliło. jest za zimno.
aktualnie siedze i rozważam opcje zymcia mojego 'niewinnego różu' i pomalować na ten nowy z Color Mania. zobaczymy.

poniedziałek, 4 lipca 2011

...

kurcze. targają mną emocje. napisał Szponek. tęksnie za nimi. i to tak cholernie!
w piątek wracają, ale co to ma do rzeczy? i tak się z nimi nie zobaczę. przykro mi, że nie mogę teraz z nimi być na tym zadupiu. chore, ale prawdziwe. kurcze, nie wiem. chciałabym, żeby mieszkali bliżej mnie. wszyscy. Szponek, Łukasz, Maciek, Simon, Kasia, Karolina.. jak byłoby mi łatwiej.. poszlibyśmy wszyscy razem do szkoły, na sali byłoby nas więcej, możliwe, że mielibyśmy więcej walk na treningach.. jejku. marzyć człowiekowi wolno.. chyba.


Nie kochałam, nie było kiedy. Ale i nie będzie już kiedy. Musze odejść, tak nie można żyć, bez nadziei, bez sensu. Zniszczyłam sama siebie. Tego chciałam?

tak... cytuję Pamiętnik Narkomanki.. lubię tą książke i uważam, że powinna to być lektura obowiązkowa... ale kij.

...

dziwne. to jest dziwne. jak matka może nie znać swojego dziecka? nie ogarniam tego.
w każdym razie nie miałam kontaktu z Adą i nigdzie nie poszłam. kij.

w środę z nacią < 3
w planach zdjęcia i pepciowate zakupy! hahahaha
przepraszam. może jeszcze kupimy lody? i kawe. z bierdonki ! nie wiem. o.
w każdym razie, na razie musimy sie spotkać. zobaczymy co z tego wyniknie XD.

dzień w dupe. byłam po część książek do szkoły. a wczoraj pokłóciłam sią z mamą. norma.
nie wiem o czym napisać. kurcze.

niedziela, 3 lipca 2011

...

kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię, kocham cię,

kurcze. nie wiem. chcę tyle zmienić w swoim życiu. niby jest super. niby. ale nie jest. byłam tak zapatrzona w innych, że nie dostrzegałam, że mój świat traci kolory. ale chcę to zmienić. chcę, żeby teraz inni byli wpatrzeni na mnie, jak cieszę się życiem. nawet, jeśli takie osoby jak on czy inny mieli mi popsuć plany. nie dać się zniszczyć, ale nie być też wariatką bez odrobiny uczuć. bo nawet, jeśli ich nie okazuję, nie oznaczy, że ich nie mam. chcę zacząć od tego tygodnia.
przypierałam często postać wariatki, ale nie jestem nią. wolę kolorować życie, nie chcę by stało się monotonne. niektórzy myślą, że jestem nią przez 24h, ale się mylą. wszystko zaczyna się od 6.20 kiedy jestem na hali. kończy o 14.00 lub 15. nigdy nic nie wiadomo. a potem koniec. i na czerwcu się to skończy. koniec zwracania na siebie uwagi. koniec z głupotami. czas się ogarnąć. zaczynam od jutra,

tak więc wszyscy widzą, że chcę się ogarnąć. jaki będzie efekt? zobaczymy.


Na zewnątrz dziewczyna zła, wredna, chamska, nie dająca się kochać.. a w środku miała serduszko z lukru tylko ze strachu przed odrzuceniem otoczyła je drutem kolczastym aby nikt więcej jej nie zranił.

...




jest tak sobie. pada znowu deszcz. taka pogoda jest przytłaczająca. ale nie ważne.
w poniedziałek planuje iść z Adą na kosmetyki. musimy koniecznie zahaczyć o pepco. widziałam tam fajne cienie i chcę rozejrzeć się za nową pomadką. ogólnie powinnam mieć wszystko w dupie, ale nie chce wymazywać z pamięci przeszłości. to jest straszne. jednak żałuję tego co zrobiłam i chciałabym to jeszcze raz przeżyć, naprawić to. nie nie chodzi tu o niego.
miło.


tu, jak wczoraj obiecane lakiery.



fuck it?

sobota, 2 lipca 2011

...

buhahahaha. dzisiaj byłam na zakupach. ale nic nie kupiłam, takiego co przykułoby uwage. co jest ciekawego w żarciu dla psa? nie wiem.
kupiłam 2 lakiery. są mniam. nie. nie jadłam ich, ale mają takie ładne kolory! jeden jest z Bell - numerek 01 czyli niewinny róż. wyszperałam nazwę na stronie. jest lekko cielisty, ale bardzo dobrze kryje. ładnie będzie wyglądał na paznokciach po opalaniu. wyjdaje mi się, że będzie pasował do mojej kremowej spódniczki (może jutro zrobię zdjęcia w końcu). drugi jest bardziej żywy. jest to lakier firmy "Pierre Arthes". szczerze nie znam tej firmy, ale bardzo ma bardzo ładne kolory. jest on turkusowo miętowy. nie umiem określić. wyszperałam, że jest to kolor miętowy. ale nie jestem tego pewna.dodam zdjęcia. sprawa się wyjaśni. jest śliczny.
jeśli chodzi o paznokcie to one moim zdaniem świadczą o człowieku. ale kij.
doszłam do wniosku, że mogę w te wakacje poszaleć. chcę kupić kilka paletek cieni do Bułgarii. właśnie! chyba nie mówiłam, że około 23 lipca wyjeżdżam. teraz nie mam czasu na latanie po dworze, muszę kupować rzeczy na wyjazd. najgorsze jest to, że pojedziemy tam 33h (!). zero makijażu, nawet tuszu do rzęs. tylko jakaś pomadka, bo nie będę miała takiej potrzeby, żeby się baaardzo malować. oczywiście tata będzie sie pluł, że biorę taaką kosmetyczkę. ehh..
teraz będę polować na TO! albo chociaż, jakiś tańszy odpowiednik. ; )
od 30.06 jest nowa gazetka w rossie (rossmannie). lakiery color mania z Lovely są po 3,99 (z 5,19). nie wiem czy opłaca się je kupować. może ktoś je miał? są warte polecenia? są też "moje zimnie błyszczyki" XD. moja kuzyna tak na nie mówi. mniam. trzeba też sobie taki kupić. obowiązkowo. przed wyjazdem dodam wpis z rzeczami, które biore ze sobą. w kosmetyczce. będzie wesoło.
będę bawić sie filofunami ! hahahah. to jest masakra. każdy chyba miał je w rękach. i ma je ma dnie szafy, albo chociaż mama ma je przy kluczach. tyle na dzisiaj.